Nie zawsze wszystko idzie gładko. I uwierz mi, to że nie naładowałeś baterii czy zapomniałeś karty do aparatu to najmniejsze zmartwienie.
Autorką powyższego zdjęcia jest Ola, a to jej zajebisty fanpage.
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Zanim kupiłem własny zestaw do studia, testowałem wszystkie dostępne sprzęty. I w ten sposób zostałem posiadaczem dwóch, starych jak węgiel, lamp studyjnych. Byłem mocno zapalony do fotografowania, więc spontanicznie umówiłem się na zdjęcia. Nie sprawdziłem niestety, czy wszystko gra. I tak, po jakichś pięciu minutach od przywitania, rozstawieniu sprzętu, zauważyłem, że kabel od jednej z lamp jest przerwany i zmierza w kierunku metalowej nogi od stołu. To był jeden z tych momentów, kiedy czas zwolnił. Już lis witał się z gąską, już był w kurniku, a tu jeb! Udało mi się zrobić zwarcie i spalić bezpiecznik. Nie, nie w domu. Na klatce schodowej. Przywracanie światła przy świeczkach i browarku też nie było najlepszym pomysłem i z perspektywy czasu cieszę się, że stało się to na sesji ze znajomą, a nie nowo poznaną osobą.
Złe miejsce, zły czas
Na pinupie w plenerze miałem problem z wymyśleniem odpowiedniego miejsca do zdjęć. W końcu się udało. Znalazłem fajną barierkę, fajną ławeczkę i fajne drzewo. Jeden detal – wszystko było na terenie kościoła. Zasadniczo człowiek nie robił nic złego, ale rodzina która nas mijała, obdarzyła nas jednym z tych szczerych uśmiechów, po których wiesz, jak nie odejdziesz za chwilę to wyciągną córce z plecaczka maczety i zaczną Cię kroić. Nie polecam.
Fantazja
Wspominałem o tym odnośnie sesji w Gotham. To nawet nie tyle wpadka, co śmieszny epizod. Mianowicie, zostaliśmy posądzeni o bycie nieletnimi i demolowanie starej, zdemolowanej do granic możliwości, opuszczonej fabryki. Gdy mundurowi zobaczyli przebrania i zamienili dosłownie dwa zdania z moimi wariatami, odpuścili natychmiast. I tak, rozmowa zeszła na dziwne tory, gdy pani policjant zaczęła dopytywać się szczegółowo i zalotnie o pejcz Catwoman (w ogóle fejsbuk, świetna sprawa, piszesz że potrzebujesz pejcz i otrzymujesz dziesięć możliwości wypożyczenia; dziewięciu nie chcesz dotykać bo nie wiesz gdzie były i co widziały). Nie wiem, nie wnikam jaka fantazja musiała się jej tutaj załączyć. Może czekała aż pisiąt twarzy Greya wejdzie do kin.
Research zawiódł, research panie
Zaplanowałem sobie sesję w plenerze. Przebijamy się niczym Indiana Jones przez kłosy, zarośla i chaszcze bliżej nieokreślone. W końcu lądujemy na środku pola. Pstrykamy już dobre dwadzieścia minut, a tu nagle modelka dostaje kropek na nogach. I coraz więcej. I więcej.
– Olu, dlaczego ewoluujesz się w biedronkę?
– A uczulenie mam.
– O rany, a na co?
– Na wszystko.
Ja wiem, że dla dobrego zdjęcia trzeba się nacierpieć, ale miejmy jakieś granice ;-). Sytuacja nauczyła mnie, że czasem zadanie paru pytań zupełnie od czapy przed sesją nie jest czymś nienormalnym.
A co dziwnego Tobie przydarzyło się na sesji?