Arrr, szczury lądowe! Koncepcja, która krążyła po głowie już od dłuższego czasu, w końcu ujrzała światło dzienne. Razem z Olą zrealizowaliśmy sesję piratki.
Jakoś tak się głupio utarło, że im bardziej nietypowa sesja, tym więcej przechodniów. W tym odcinku wygrał Pan w Czerwonej Koszulce. Pięć minut gimnastykowałem się, żeby nie złapać tego konkretnego przechodnia, bo czerwona plama w tle potrzebna mi była jak pięść do nosa. W końcu pan przestał się kręcić, podszedł i zapytał:
– A co tu się dzieje?
– Zdjęcia robimy.
– Ale mnie na nich nie będzie?
– Pan wyjdzie z kadru to nie będzie.
Takich przyczajonych i ciekawskich zawsze się kilku znajdzie :-). Na szczęście reszta maruderów uciekła w podskokach gdy Ola wyciągnęła szablę i pistolety. Z taką to nie warto zadzierać!